Jest sobota. Sprawdzamy Renault Lagunę z 2011 roku. Według właściciela bezwypadkowy, niemalowany i w 100% sprawny. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że zapamiętamy ten egzemplarz na bardzo długo.
Zapnij pasy i przygotuj się na HIT… ❗️
Zerkamy na licznik. Przebieg 198 tys. Coś tu nie gra… Przecież w ogłoszeniu było 165 tys. Idziemy dalej. Otwieramy schowek i łapiemy za książkę serwisową.
Kolejna niespodzianka. Ostatni wpis z przebiegiem 214 tys. No nic. Czas na sprawdzenie samochodu po VIN, a tam…
?346 539 km?
Taka „drobnostka”. Cofnięty o zaledwie 150 tys.
Pora otworzyć maskę. Tutaj czekała na nas prawdziwa ??? Gdzieś zniknął silnik 2.0, a w jego miejsce pojawił się 1.5. Według właściciela to „żadna różnica”.
Dodajmy do tego:
✔️silnik odpala z opóźnieniem
✔️naderwany pasek osprzętu
Katastrofa. Auto nie zostało polecone.
➖
Pewne rzeczy warto sprawdzać. Zwłaszcza, kiedy kupno samochodu używanego ma być spełnieniem marzenia, a nie problemem.