Historie naszych klientów

Używane Audi A6 pełne wad -nasz klient uniknął kosztownej pomyłki

Nieuczciwy sprzedawca samochodu Audi A6 oszust

Używane Audi A6 cieszą się wielkim powodzeniem wśród polskich klientów. To wygodne i nadal świetnie wyglądające auta rodzinne. Nasz klient chciał kupić używane Audi A6 z 2014 roku, z 2-litrowym silnikiem diesla. Sprzedawca zachwalał auto jako świetne pod kątem technicznym. Na szczęście kupujący nie uwierzył. Zlecił sprawdzenie auta przed zakupem naszym rzeczoznawcom. Dzięki temu zaoszczędził 60 tysięcy złotych.

Na początek kilka słów o naszym bohaterze. Audi A6 sprowadzony z Niemiec. Czarny perłowy lakier, rocznik 2014, przebieg poniżej 240 tys. km, dwulitrowy silnik diesla, automatyczna skrzynia biegów i pakiet S-line.

Sprzedawca samochodu zapewniał, że pojazd jest w świetnym stanie technicznym, w przeciwieństwie do “rozbitków” sprowadzanych z USA ze sfałszowanym przebiegiem i podrobioną książką serwisową. Dodatkowym atutem auta miał być jego zweryfikowany przebieg, udowodniony przez niemieckie ministerstwo transportu. Całość brzmiała całkiem interesująco. 

Atrakcyjna oferta sprzedaży Audi A6 – ogłoszenie jak z bajki

Sprzedawca wydawał się idealny, profesjonalny, otwarty na sprawdzenie samochodu i pewny jego doskonałego stanu technicznego. Cena wynosiła niemal 58 tysięcy złotych, co odpowiadało rynkowym standardom, a zapewnienia o pełnym serwisie w autoryzowanej stacji obsługi (ASO) dopełniały obrazu „auta bez zarzutu”. Nasz klient zdecydował się jednak dmuchać na zimne i zlecić nam dokładne oględziny pojazdu. Decyzja, ta okazała się kluczowa.

Pierwsze sygnały ostrzegawcze – Audi A6 dalekie od ideału

Oferta sprzedaży auta miała być prywatna. Tymczasem nasz rzeczoznawca zamiast prywatnej posesji, znalazł Audi A6 w komisie samochodowym. Sprzedawca wręczył  kluczyki,  a potem szybko zniknął, pozostawiając naszego eksperta z samochodem. Na pierwszy rzut oka lakier rzeczywiście prezentował się nieskazitelnie jak na 10-letni samochód. Niestety, jak się okazało, każdy element karoserii był naprawiany. Drzwi, maska, błotniki, wszystko nosiło ślady ingerencji, a miernik grubości lakieru i źle pasowana maska wskazywały na poważne naprawy blacharsko-lakiernicze.

Nawet przebieg podany w ogłoszeniu, rzekomo zweryfikowany, okazał się… wyższy o prawie 50 tys. km. Tak samo, na niekorzyść nabywcy zmienił się wiek auta, bo na miejscu okazało się, że pojazd jest z 2013 roku.

Kolejne niespodzianki i ukryte koszty w używanym Audi A6

Komora silnika diesla wydawała się zadbana. Tłusta maź na wewnętrznej stronie korka wlewu oleju w najlepszym przypadku świadczyła o tym, że auto bardzo mało jeździło. W najgorszym mogła być jednym z objawów uszkodzenia uszczelki pod głowicą. Chociaż w ogłoszeniu mówiono o wymianie rozrządu, brakowało jakiejkolwiek dokumentacji potwierdzającej wykonanie prac.

Wnętrze samochodu pozostawiało nieco lepsze wrażenie. Było schludne i dobrze utrzymane, poza kilkoma drobnymi usterkami, takimi jak niedziałająca klapka schowka. Uwagę naszego rzeczoznawcy zwróciły uszkodzenia tunelu środkowego. Auto miało też uszkodzoną klimatyzację, która albo została uszkodzona, albo również była ofiarą uszkodzeń powypadkowych.

Sprawdzenie podwozia przyniosło kolejne niepokojące odkrycia. Na dolnej osłonie silnika widoczne były ślady płynów eksploatacyjnych, co świadczyło o wyciekach. One również mogły być efektem przebytego wypadku. Ważne elementy podwozia (wózek tylnego zawieszenia, inne elementy) były mocno skorodowane. Wszystko to wskazywało na problemy, które wymagały natychmiastowej interwencji mechanika, bo zagrażały bezpieczeństwu jazdy.

Brakujące dokumenty i znikająca wiarygodność sprzedawcy używanego Audi A6

Kiedy nasz rzeczoznawca zwrócił się do sprzedawcy z prośbą o książkę serwisową oraz dokumenty potwierdzające wykonane naprawy i przeprowadzone czynności serwisowe, odpowiedź była rozczarowująca. Sprzedawca nie posiadał żadnych dowodów potwierdzających swoje wcześniejsze słowa z treści ogłoszenia. A miało być tak pięknie!

To przesądziło sprawę. Auto miało mnóstwo wad, a wszystkie górnolotne słowa sprzedawcy były po prostu bzdurą. Audi A6 było dalekie od stanu opisywanego w ogłoszeniu. Naprawiana i malowana karoseria, wyższy przebieg, niezgodny rocznik, brak dokumentacji serwisowej, silne ataki korozji, ślady wycieków i uszkodzona klimatyzacja.

Naprawa wszystkich znalezionych wad pociągnęłaby za sobą co najmniej kilkanaście tysięcy złotych. A mogłoby być drożej, gdyby faktycznie osad pod korkiem zwiastował uszkodzenie uszczelki pod głowicą…

Lekcja dla każdego kupującego

To kolejna historia, która jest przypomnieniem, że każda „idealna” oferta może kryć drugie dno. Zaufanie to kluczowy element każdej transakcji, ale nie warto polegać wyłącznie na zapewnieniach sprzedawców. Każde auto należy dokładnie sprawdzić pod kątem technicznym i pod kątem posiadanej przez sprzedającego dokumentacji.

Zanim podejmiesz decyzję o zakupie, upewnij się, że wiesz, co naprawdę kryje się pod pięknym lakierem. A jeśli masz wątpliwości, nie wahaj się skorzystać z pomocy ekspertów. Czasami bajka o idealnym aucie okazuje się zbiorem pięknie brzmiących, ale niewiarygodnych historii.

Opublikowano

Autor: Michał Lisiak

Jestem niezależnym dziennikarzem motoryzacyjnym. Lubię motoryzację "dla ludzi". Nie pasjonuję się samochodami za miliony i informacjami prasowymi. Od lat zgłębiam tajemnice techniki motoryzacyjnej. Cieszę się, że jestem częścią drużyny Motocontroler i że dzięki mojej pracy ktoś może kupić fajne auto, unikając oszustwa i niebezpieczeństw. Poza motoryzacją, moją pasją jest muzyka, gotowanie i Indonezja.